czwartek, 3 maja 2018

On jest na poziomie jego braci, jego bracia są dość wysoko ponad jego życie. A ja jestem poniżej. Przyjaźń przyjaźnią rozumiem wszystko, nie zabraniam niczego. Ale "przyszła żona" zobowiązuje
Ale widzę że to są tylko puste słowa.
Współczuję mu bo wiem że cierpi, widzę jak cierpi i widzę wszystko. Ale kurwa. Serio widzę że nie jestem na tyle wazna. Rani mnie to bo ja bym oddała życie za niego, a widzę to co widze.

Sądzę że jakby mógł to by wrócił do byłej. ZAJEBISCIE.